Pierwszy śnieg
Za dużo niewinności
Za dużo bieli
Za dużo delikatności
Widzę naraz
Przekrwionymi gałkami
Och jakie to jest ładne…
(ot zwykła natura)
Och jakie to jest kruche…
(ot zwykła natura)
Świerzbi by to zniszczyć
Jako pierwsza
Zawsze przecież
To co zrodziła Ziemia
Zostawało wreszcie zniszczone
Nadal świerzbi
Więc to czynię
...
Teraz mnie nie bolą oczy
(przynajmniej nie z tego powodu)
Wszędzie brudno
Wszędzie szaro-buro
Wszędzie tak jakoś zbyt dosadnie
Śnieg
A raczej jego resztki
Nadal są wokół mnie
Nie tak ładne
I nie tak kruche
Jak kiedyś
Ale przynajmniej
Nic mnie już nie świerzbi