Być moja nie mogłaś
Jak mżawka w letni poranek
Co chciała być burzą, a ledwo zrosiła trawę
Opadł na mnie twój urok i wstrzymał mój oddech
Musiałem wzrok obrócić bo oślepiał jak słońce
Nie byłaś moja i być nie mogłaś
Nasze serca nie były sobie pisane
Ale twoje oczy jak niebo po burzy
Serca mego skruszyły kamień
Pojawiłaś się znikąd
Jak babie lato, co siadło na ramieniu
I tkwisz tuż obok w zawieszeniu
Tak bliska, a tak daleka
Nie proszę losu, by zmienił nam rolę
Nie żałuję niczego, co spotkało nas oboje
Jesteś darem sama w sobie
Jesteś cudem, na mojej drodze
Trwaj więc obok, mżawko ulotna
Nitko babiego lata
O włosach złotych
O oczach, jak burza
Jesteś jak letnie słońce - w połowie grudnia
