Moje zoo
Wieprz
Pewien wieprz odwiedził Gdynię.
Chciał podłożyć komuś świnię
(Bo natura taka wieprza,
Że się bez pytania wpieprza).
Ganiał po Gdyni niemało,
Ale mu się nie udało.
Myśli - Cóż ze świnią zrobię?
Kto da ją podłożyć sobie?
Co ja biedny mam uczynić,
Gdy nikt w Gdyni nie chce świni?
Zaprowadzę ją nad morze
I się chyba z nią rozmnożę!
Krowa
Krowa mieszkała za rzeką,
Chodziła do Żabki po mleko,
Czemu? Bo była ta krowa
Wygodna i nietypowa,
A okolica ją znała
Z tego, że dużo ryczała.
Sowa
Sowa, kochani koledzy!
To symbol mądrości, wiedzy.
To ptak Ateny-Minerwy.
A mnie to działa na nerwy,
Mnie ciągle tu coś nie pasi:
Skąd wiedza ta w móżdżku ptasim?
Ocelot
Raz przyszedł do kuźni w niedzielę
Ocelot. Zobaczył ocele.
- Nie - rzekł - ja się podkuć nie mogę.
Wbić sobie te gwoździe mam w nogę?
Lecz kupił ocelot ocela.
Zapłacił za niego taela
I dzisiaj ocela ocelot
Na szafce ma - jako bibelot.
Karaś
- Niech głos wreszcie mają karasie! -
Rzekł karaś. Zatrudnił się w prasie.
Reportaż napisał z tej rzeki,
Gdzie ryby są trute przez ścieki.
Naczelny naliczył mu gażę...
Lecz był ten naczelny wędkarzem
I przyszła pokusa na chłopa,
A on się pokusie nie oparł.
Karasia oskrobał i sprawił,
Pokropił go sokiem z żurawin
I zjadł, jak miał to w zwyczaju.
A ryby wciąż głosu nie mają...
.
