Śmierć Ellenai (Jacek Malczewski 1883)
ostateczność ma delikatny podmuch
i sen lekki
jak dym zgaszonego knota
w świetle zachodu lśnią złote ruczaje
z których życie sczesane zbyt wcześnie
lisimi futrami ogrzewam twoje stopy
na wargach nie wystygł jeszcze róż
zabieram cię moja droga jasności
w stronę naszych wspomnień
odwracając wzrok
zadaję sobie pytania
jak mogła mieszkać w tobie zbrodnia
czy gdybyśmy byli kochankami
śmierć odstąpiłaby
od piękna