Wybraniec II
Grzesznikom garniec smoły gotuje,
Piekielnych cierpień wizje roztacza,
Strachliwych wiernych często – przytłacza.
Słów gorzkich miewa worek pękaty,
Czasem hurtowo, czasem na raty,
Kogoś z rozkoszą co dzień obrazi,
Rządowi chętnie w kieszenie włazi.
Rozdział kościoła głosi od państwa
(Ma on być racją ważną – kapłaństwa),
Z budżetu jednak rzekę pieniędzy
Sączy , choć wielu żyje wciąż w nędzy.
W jałmużnie widzi pożytek wielki,
Z nieszczęściem skończyć pragnąłby wszelkim,
Lecz zamiast pomóc biednym lub chorym
Dotacji zgarnia kolejne wory.
To na muzeum, to na dzwonnicę,
To na galerię, to na kaplicę,
Powód się znajdzie ,by budżet doić,
Mieć za co gości – burgundem poić.
Maybachem jeździ lub jaguarem,
Chlubi się starym – złotym zegarem,
Lecz co niedzielę woła z ambony,
Że chciwiec będzie – w ogień wrzucony.
Choć na biologii ani historii
Nie zna się wcale – w świetlistej glorii
Bywa ekspertem od embriologii
I karmić lubi dziejowe fobie.
O przebaczeniu co tydzień mówi,
Wszak kto się czubił – niech się polubi,
Lecz zadawnionych pretensji szklanki
Serwuje chętnie – w zimowe ranki.
Dziadków, pradziadków posłom wypomni
(Niech to usłyszą wszyscy przytomni),
W gorzkich i czarnych dziejach pogrzebie
(Aż się prorocy oburzą w niebie).
Raz miłość wierność czystość pochwala,
Raz romansuje – z córką kowala,
Kim jest ten człowiek o duszy nędznej?
Wstyd jest to przyznać – lecz polskim księdzem…