modlitwa przedwojenna
wije się raną świat
dłonie wciąż zbyt zajęte
i nawet kiedy przysiądę
na chwilę
pochylam głowę jak cherub
zawieram przymierze, mój Boże
który to już raz
wejrzyj czasem na mnie
rozpal ogień we mnie
pokorę prawdy beż żalu
choć okruch chleba
każ wojsku swemu podnosić mnie
gdy upadać będę
pod akacjowym jarzmem
hartuj w boju
nie daj duszy zginąć na wieki
a szarpać będą me ciało
wśród kul nienawiści
kruszyć się będę jak węgiel
popioły moje rozerwie wiatr
na cztery strony
i tylko włos odnajdą
spadł
zadomowił się w kolczastej rdzy
i but jeden jeszcze pozostanie
po mnie
***Krystyna Szmygiel***