Dzień zaduszny
Czeka dusza u bram nieba,
Na prawdziwe życie swe.
W którym już nie trzeba chleba.
Teraz dobrze o tym wie.
Kiedy jeszcze była w ciele,
Umysł rządził jak dyktator,
Oskarżając o spraw wiele,
Niczym jakiś prokurator.
Jej właściciel wciąż ją plamił,
Czasem czyścił też w spowiedzi.
Uciechami świat wciąż mamił.
Teraz w czyśćcu biedna siedzi.
Wprawdzie wolna i bezpieczna,
Czeka już tak dłuższą chwilę,
Bo modlitwa jest konieczna.
Jej pomoże tylko tyle.
GrzesioR
02-11-2022