Serce z kamienia
Coś się w nim zmieniło, coś pękło z rozpaczy.
-Mam serce z kamienia – rzekł. - Nic mnie nie wzruszy.
W zimowy poranek śnieg miarowo prószył.
Odeszła w pośpiechu, nie mogła inaczej,
A on spojrzał w lustro i nie dostrzegł duszy.
Odeszła w pośpiechu, nie chcąc kopii kruszyć,
A on nie nalegał, był wytrawnym graczem.
Cóż, ludzie z kamienia nie mogą się wzruszyć.
Może czas to zmienić, w głąb siebie wyruszyć,
Może trzeba było zatrzymać ją raczej?
Popatrzył w głąb siebie, lecz nie znalazł duszy.
„Nie, lepiej poczekać i smutek zagłuszyć.
Sama przecież wróci, można ją osaczyć.
Mam serce z kamienia. Nie mogę się wzruszyć”.
*
Gdy stanęła przed nim bojąc się poruszyć,
Zadał cios potężny, chociaż chciał inaczej…
Znów przyjrzał się sobie, lecz nie dostrzegł duszy.
Bo serca z kamienia nigdy nic nie wzruszy.