pętla 2023.02.11
przemykam delikatnie
po aksamicie powrozu
obejmujące czule szyję
pętelki liczę pozostałe
do końca
dni niedopowiedzianych
i niespełnionych
słowem urywanym
na siłę wciskanym
pomiędzy
świat nędzy
przeplatany promykami słońca
które nie dochodzi
do dna tego bytu bez końca
mało istotnego w swoim trwaniu
niedostrzeganym z zewnątrz
przez nieznajomych
znajomych nie ma
więc nikt nie dostrzeże
jak chwytam się nad przepaścią
pajęczyny utkanej
ostatkiem sił
nitka pęka
nie ma mnie