Urodziny
Niecodzienne dzisiaj święto ma w rodzinie Tadek,
Bowiem właśnie się narodził jego pra- pradziadek.
Okazja to niebywała, więc ojciec wyrostka
Wlał do baku samochodu kilo cukru w kostkach.
Już się gości całe tłumy pojawiły w domu:
Przyszedł Cyryl - szewc, co szyje obuwie dla stonóg,
Przybył duch skarpetek lewych spod samej Warszawy
I brat jego aż z Krakowa - duch skarpetek prawych,
Kasia (chociaż karmi piersią swoje dwie teściowe)
Henryk - cieśla, który umie zabić ćwieka w głowę,
Stryj Maurycy, który poległ gdzieś pod Borodino
I sierotka Kunegunda z rozliczną rodziną,
Wujek Józio, szwagier Stasio... Wszystkich nie wyliczę.
Każdy prezent ma i jeszcze wielką listę życzeń.
By tych gości przyjąć godnie Tadek dał do garnka
Słomkę, piórko, dwa zegarki, cukru cztery ziarnka,
Potem dusił własnoręcznie, aż słomka jęczała.
Zapowiada się więc uczta - uczta doskonała.
Zapowiada się więc uczta - przyjęcie bogate,
Tak jak zwykle gdy się rodzi stuczterdziestolatek.
Takie święto bywa rzadko. Raz na dwa tygodnie.
Więc na głowę już zakładam wizytowe spodnie,
Kończę wiersz, choć się zebrała słuchaczy gromadka,
Bo czas iść na urodziny pra- pradziadka Tadka.
.