Na skraju labiryntu
opisać.
...ale w końcu czas mija, wszystkiego, nawet
każdego życia.
Tylko wtedy gdy dusza znajduje się w kapsule
czasu
No i słyszę trąby- schodzisz! Schodzisz na
dół. Ciężki głos z każdej strony, bez dzwięków
drgania, tylko głowa w systemie 5.1.
Pojawił się drugi- chodź, przekażę ci teraz
nauki. Ubierz się! Wyjdź z domu, potrzebujesz
spokojnej wędrówki.
Przeczucie mówi mi bym mu przytaknął, i zaczął robić
to co właśnie mówi.
Już się cieszy ten mędrzec, że zaraz lekcja się zacznie i
nagle przeczucie- Siedź na kanapie i powiedz-
nauk twych mogę wysłuchać, ale nie ruszę się stąd więc
mi wybacz.
Nie widziałem o co tu chodzi, nagle przeczucie
mówi mi, że smok nie może poznać tej drogi.
Zamieszał mną jeszcze, lecz nie mam sposobu
by sobie przypomnieć. Bo sam wiedzieć nie
mogę, by się nie zdradziź przed smokiem.
Stoję już na przedsionkach labiryntu, mówi
mi o tym jawnie głos, który za rękę przeprowadził mnie.
I pokazał mi miejsce zanim spadłem.
W miejscu tym stoję z uniżoną głową i słyszę,
wszystkie natchnione teksty chrześcijaństwa.
Przemknęły przeze mnie, jak całe życie tuż przed odejściem.
Nogi się pode mną ugięły- o mój Boże, to wszystko prawda.