Kwiat Chrześcijaństwa
są, a inne zczerniały. Robactwo w nich się
lęgnie, i z nich się rozchodzi po ciemnej otchłani.
Nie ma w nich zdrowia i życia wiecznego,
blask ich oślepia. Więc uciekają i krzyczą
szyderstwa, w przeciwnym kierunku od błogiego
światła, a gdzieś nieopodal znów się rozświetla-
kwiat chrześcijaństwa.
Leżałem na lewym boku, kiedy
przemawiał mi rzeczy przyszłe. I nagle dostrzegłem
ten piękny kwiat, na wzór kwiatostanu róż.
Świecił, a pośród jego licznych rozgałęzień, przechadzało
się wielu rolników, dobrze służyli, by w górę rósł.
Jestem w nim, a on we mnie rośnie,
jest też poza mną, jak wieczny Duch. Nie pytam
bo to nie jest istotne, chcę tylko jednym być z pracowników.
Daj mi więc miejsce, bo czuję- to życie wieczne,
będę Ci służył i chwasty powstałe,
kiedy dojrzeją, zetne i spalę. Jak dobry
sługa wysłucham Twojego planu, i sam
zaplanuję. I niech mnie karmi owoc zerwany,
z tej życiodajnej pięknej rośliny. Będę pracował
w pocie czoła, a w odpoczynku będę podziwiał,
jak wzrasta w tym świecie-
kwiat chrześcijaństwa.