iluż ja
bykiem hacząc balustrady
potrącania par z bojlerów
płotki biedy freską kładąc
dołu z góry póz, a siewnik
rozprężenia łez podnosić
otrzymany przy rozejmie
żal po dole pióra rwąc sik
jakby chociaż poderwana
zanurzyła miecznik słowy
w lustro sine lub rój weną
prawo-lewej łyk końcowy
kiedy w bój góralka na wsi
dla kogu'ta przestraszenia
zauważa, jak wind ma sień
rozpostarty wybór jednak
odbić łatwo jej gdy braknie
wersy kulać choćby złudne
uciażliwiej tudzież składnią
snów uderzać, jeśli chudnie