Z babim latem
z odlotem kormoranów
klucze ptaków szybujące
nad głową o zmroku
rdzawe trawy na łąkach
i sczerniałe kamienie
oblepione mchem jak pamięcią
minionych wydarzeń
chcę usłyszeć szum deszczu
na kamiennych brukach
zmywający brud nonsensu
z każdej podeszwy buta
poczuć podmuch powietrza
nad ranem
przepełniony wilgocią
otulony mgłą uczuć
widzieć barwy jesieni
w kolorowych liściach
czerwień wciąż w nich króluje
jest dojrzała czysta
wtedy złapię na nowo
nić babiego lata
nić nadziei że będziesz
tak jak byłeś latem