Bez chryzantem
znów ściskasz bukiet chryzantem
piękno zaklęte w jesieni
powtarzasz mi mantrę coroczną
/tylko nie przynoś na cmentarz
bo zbudzisz mnie ze snu wiecznego...
i nie chodź nigdy w czerni
nie znoszę tego koloru.../
z uśmiechem mówiłaś o śmierci
tak łatwo jest przecież żartować
gdy koło życia się kręci
nikt nie odlicza do końca
płyniesz w potoku czasu
pogodna niczym Anioł
i wzięłaś mnie pod skrzydła
chociaż się zawsze wzbraniałam
zostałaś na obcej ziemi
lecz w sercu będziesz na zawsze
pamiętam o chryzantemach
/niosę Ci Mamo lilie.../
pęknięta struna
lecz skrzypce się starają...
