Skrawek błękitu
tasujemy wyblakłe kolory
prostujemy zgarbione plecy
pod stopami kurz nowej drogi
w zaciśniętych pięściach
nadzieja
zamków z piasku nie budujemy
choć w kieszeniach kamyk zielony
nie zdejmuję z ramion biedronki
ty pozwalasz lądować motylom
wdrapujemy się prosto do słońca
po promieniach codziennej troski
i wierzymy w miłość do końca
chociaż nikt w nią teraz nie wierzy
/życie zawsze nabiera sensu,
kiedy szeptem budzisz mnie rano.../
dzięki Tobie dostałam niebo
a prosiłam o skrawek błękitu
I to jest moja poetycka droga...z którą nie każdy musi się utożsamiać, ani akceptować formy lub treści.
