Nieproszony lokator
kawa z przyjaciółką,
świat dopiero się otwierał —
aż coś się we mnie
rozgościło.
Nie pukało.
Nie zapytało,
czy mam czas na dramat.
Po prostu weszło
i z każdym dniem
czuję, jak zajmuje
kolejne pokoje.
Ciało — kiedyś bezpieczne,
dziś brzmi jak echo.
Głos lekarza tłumi światło.
Nie mówi wprost,
ale między słowami
czai się cień.
Mam przecież dwadzieścia kilka lat.
Zamiast martwić się miłością,
myślę, co jeszcze mogę zdążyć.
Jak długo da się trwać
z kimś obcym
we własnym wnętrzu.
To nie jest opowieść o końcu.
To jest manifest obecności.
Choć we mnie zasiało się milczenie —
ja wciąż mówię.
I wciąż jestem.