Artystów już nie ma
Ich rymy jak z Biedry promocja papiera.
„Sztuka to wolność” — powiedzą ci święcie,
Po czym wrzucą to na story… i podpiszą zdjęcie.
Zamiast metafor — banały w pakiecie,
„Nie jesteś mną” — wers szósty już w tym tygiecie.
Piszą, bo smutno, bo serce znów boli,
Choć bardziej od straty cierpią od niedoli.
Nie ma już formy, nie trzeba warsztatu,
Wystarczy, że piszesz o sobie — bez ładu.
Nie trzeba kadencji, nie trzeba rytmiki,
Wystarczy, że smutek zmieścisz w grafice.
Gdzie Szymborska, co z żartu czyniła puentę?
Dziś puentą jest zdjęcie, a nie głębokie stwierdzenie.
Miłosz? Za trudny. Norwid? Za sztywny.
Dziś trzeba być prostym. I bardzo wrażliwym.
Niech będzie o deszczu, o ciszy, o krzyku,
O kawie, o snach i płaczu w liryku.
I choćbyś nie wiedział, co rym znaczy w zdaniu,
Wystarczy, że piszesz: „w emocji, w oddaniu”.
A krytyk to przeczyta, kiwnie: „no może”,
I wstawi to w zbiorze: „Poeci w humorze”.
Choć gdyby ktoś przyszedł z Herbertem pod pachą,
To by go wyśmiali. Za mądry. Za gacho.
Więc pisz sobie dalej, o wszystkim i niczym,
O ludziach, co znikli ci nagle z ulicy.
Bo w epoce „czucia” i serca na dłoni —
Talent przeszkadza. Warsztat już nie chroni.