dotkąć cudu istnienia
czekam na chwile,gdy wzburzone fale odsłonią brzeg
potęga oceanu i ludzki śmiech
kto zmierzy się,z jego siłą?
niejeden śmiałek popłynął
a ja lękam się ,gdy bezmiar myśli szumią
gubię sens
milczę ,,bezwolnie poddana tej chwili
tylko serce drga
wyobrażnia podpowiada uważaj....
spienione bryzy za moment uniosą fale
w oddali huczą jak ranny zwierz
patrzę w tą głębie..lecz czy zobaczę
gdzie jest mój drugi brzeg..
przypływy i odpływy,księżyc strzeże wód bieg
przybliża swoją tarczę
ku ziemi
jest mi bliski w samotności nocy i blask blady zagląda
w oczy
coraz bliżej jasności brzasku jest i ulgą i pocieszeniem
dotykam smugę
światła jak cudu