Wlazł kotek na płotek - Bolesław Leśmian
Kot
Tam, gdzie malwy od kurzu mdleją i od gorąca,
Kot miauczysty i czarny prężył grzbiet swój do słońca.
Chodził sobie leniwie po podwórku przy płocie,
Płoszył wróble, bo życie jeść się chciało niecnocie.
Grzał się w słońcu, bo na to lato było i lipiec
I głaskały promieńmi futro mu południce.
Tak leniwy, uśpiony ciepłem złotych promieni
Patrzył sobie na kury, co grzebały tam w ziemi.
A stał płotek chruściany przy ogrodzie za domem.
Stał, bo dobrze nie wiedział, w którą upaść ma stronę,
Nikt powiedzieć nie umiał, czy płot sam z siebie stoi,
Czy może podtrzymują go bluszczydła powoi.
Kiedy kocur na płotek ten spoglądał spod oka,
Raptem pośród zieleni zasroczyła się sroka.
Kot wstał, grzbiet wygiął w pałąk, sprężył w sobie się w środku
I nim ktoś zauważył, on już był na tym płotku.
Sroka na dach wzleciała jednym ruchem, jak smuga,
A kot siedzi na płocie. Siedzi sobie i mruga.
.
