Powroty do dzieciństwa
stanęłam w drzwiach mego domu,
poczułam się znowu
małą dziewczynką,
wspinającą się na palce,
by powiesić swoją sukieneczkę.
Mój dom był schronieniem,
gdzie wspomnienia grzały
jak ognisko,
a miłość – ciepłym kocem.
Czas płynął jak rzeka,
z nurtem unosząc mnie
ku przeszłości,
gdzie każdy zakręt
odkrywał nowe tajemnice.
Moje oczy nagle
stały się oczami dziecka.
Weszłam w świat
swojego dzieciństwa,
które było ogrodem
pełnym kolorowych wspomnień,
gdzie każda chwila kwitła
jak najpiękniejszy kwiat.
Wspomnienia tańczyły
jak motyle,
delikatne i ulotne,
lądowały na moim sercu.
Wtedy ujrzałam Mamę,
z jabłkiem w dłoni,
obierki długie,
tańczące w rytmie,
wijąc się powoli,
opadały w dół.
Poczułam,
że skaczę na schodach
po trzy stopnie w dół.
Weszłam na podwórko,
zanurzyłam stopy
w trawie wspomnień.
Podwórko – królestwo
dziecięcych przysiąg,
pierwszych łez,
tętniło życiem
w cieniu starych drzew.
Szept wiatru w liściach
przywoływał dawne zabawy,
świat pierwszych przyjaźni,
pierwszych kłótni
o niezależność naszego podwórka.
Tam graliśmy w zbijaka,
w chowanego.
Nadal stał tam trzepak,
świadek pierwszych wzlotów
i upadków,
pierwszych drżeń serca.
W powietrzu unosił się
zapach pierogów.
Nagle uświadomiłam sobie,
jak wielkim szczęściem
było moje dzieciństwo.
Jeszcze wiele wspomnień
jak burza przeszło
pod powiekami.
Padał deszcz,
jak łzy radości i smutku,
wypełniając kałuże
moich wspomnień.
Choć padał deszcz
i wiał wiatr,
szczęśliwa wróciłam do
teraźniejszości.
Wróciłam ze świata,
w którym się urzeczywistniłam.