Gyszychty nosze III
jyziora, strugi i kapelki przy drodze.
Las chojinami i jeglijami tak puchnie,
takych parfinów nie łoddo.
Ptoki tak spsiywajó, jekby jam chto gwolt psieniandzow za to zapłaciuł.
I gałajzie łod szczepów co tunel robzió,
tlo jek bojki oglóndoł.
Codziennie z ratuszowej wieży melodię słychać.
Z Hymnem Nowowiejski miał kłopot, z tekstem.
Bo albo nie dociera na czas do Olsztyna,
albo data koncertu przekładana po raz kolejny.
Mimo to dwa tygodnie wcześniej słowa ukazują się w Gazecie.
Wszystkie ręce na pokład- Quo vadis" trwa,
propolska akcja plebiscytowa.
Z autorką Hymnu trzeba się spotkać,
a potem z drugą Marią- Zientarą- Malewską.
Towarzystwo szantymenów musowo założyć,
w tym celu odwiedzić obowiązkowo "Zęzę".
Leśne toponimy kryją niejedną historię.
Tam za wykrotem można spotkać sarnę,
pleszki, a one stare drzewa lubią pnie
i raniuszki co budują gniazda z resztek mchu, a potem chowają w jałowcu.
"Wróćmy nad jeziora, tam gdzie noc w szuwarach śpi."
Zobaczyć kamienny obelisk- tam gitara Klenczona wciąż żywa, lśni.
Słowa ze mną zostaną, a w każdym zielony anioł.
Będą klangorem żurawi niemożliwym,
okiem czapli białej jak bazyliszek.
W nitkach dmuchawca zostaną,
białym puchem odlecą jak mniszek.
struga- rzeka
kapelki- kapliczki
parfinów nie łoddo- takich perfum nie ma
szczepy- drzewa