* (ten nieżyjący poeta znów...)
ten nieżyjący poeta znów
napisał wiersz
ten nieżyjący poeta
znów
rozpalił ognisko
zjadłam na śniadanie naleśnika
a on
patrzył przez okno
potem na mnie
(przeszedł mnie dreszcz, bo to nieżyjący…
i znów zaczął pisać
nie odrywał się do kolacji
nie był głodny
kolacji też nie był głodny
zjadłam ją ja
palił moje Davidoffy
dziwny gość
ale chociaż papierosami
mogłam
go poczęstować
na drugi dzień też tu był
siedział przy zgaszonym telewizorze
i chyba kończył jakiś wiersz
nie protestował gdy
włączyłam odbiornik
i rozłożyłam jedzenie
odsunął się zupełnie zajęty jakąś
myślą
jakby wszystko wokół było
niewidzialne
no dobrze, niech tak będzie
ja jestem od jedzenia, on od
pisania
niech każdy robi to, co wychodzi mu
najlepiej
i co potrafi