* (widzę cię...)
widzę cię
demonie który nie układa się z Bogiem
widzę cię przez okno
jak kota, co łazi po działkach
mieszkańców pobliskich bloków
wślizguje się przez uchylone
białych, drewnianych i murowanych domków
w których trzymają narzędzia, robocze
ubrania i inne tajemnice
widzę cię demonie
w miękkiej ciemnej sierści
przeskakujesz zamkniętą furtkę
bez wysiłku
sprężyście
dumnym krokiem
idziesz środkiem ścieżki
która jakby czekała na ciebie
nie robiąc przeszkód
demonie który nie układa się z Bogiem
widzę cię przez okno
jak gołębia, który zatrzymał się na
parapecie
i zagląda do okna, do
wnętrza
obserwuje mnie, jakbym miała ręce
pełne chleba
widzi mnie
i ten chleb
w którym brodzę
którym się obsypuję
który w końcu mu odkroję
z ręki, nogi, pośladków
i umysłu
jego popielatość jest tak przeciętna
i brudna
że zlewa się z tłem
z resztą świata
z całym stadem
dzisiaj pada deszcz
nie muszę cię widzieć, wiem że tam jesteś
w którejś ze ślicznych altan, pod oknem
i tu