SAD
wszystkie pory roku skupiły się
w jednym odcinku ziemi
wystrzeliły zboża
smugami miodu
kłosy jak groty strzał
zaszeleściły wyzywająco
śledzą ich każdy gest
pręgowane szmaragdowe źrenice
agrestu
gotowe na zbrojny pojedynek
poziomki, rozrzucone, błyszczące
pierścionki o pąsowych oczkach
i truskawki na wielkich
płaskich stopach
łagodzą obyczaje
wydymając kusząco piersi i usta
z gałęzi ciężko zwisają
Wenus o wybujałych pośladkach
obiecują jedyny w swoim rodzaju
soczysty i słodki
seks gruszki
w blasku południa
prężą się miękko
brzoskwinie
policzkiem zwrócone ku słońcu
powściągliwe Paryżanki
mówią dużo o potrzebie ciepła
i samorealizacji
najwięcej macierzyństwa ma
fasola
zawsze w mnogiej ciąży
oblepiona zmokłymi skrętami
zielonych włosów
wspina się na falach słońca
wdziękiem syreny
na dłoni włoskiej dziewczyny
spacerującej po sadzie
wydarty życiu daktyl
starzec
o wysuszonej skórze
odsłaniającej płatami
czerwonobrunatny miąższ
wykwintnego smaku pożądania
najwięcej miłości jest
w rudej dyni
dobrodusznej Murzynce
hojnie obdarzonej do kochania