czapla
odziana w białe pióra
uderza spokojem
gracją i elegancją
niestraszne kajmany
leniuchujące w słońcu
w powietrzu nasyconym wilgocią
w bagnisku cętkowana skóra
oddycha drobne ptaki
istne szczoteczki i płyny
owadobójcze
zazdroszczę jej równowagi
nic nie burzy opanowania
zgrabna sylwetka
jak u młodzieniaszki
przyjazne krokodyle
nie zakłócają dziennego rytmu
rzeka pełna przysmaków
ona ciągle wyczekuje
zastygła w bezruchu
jakby pogrążona w melancholii
a na co czekam ja
w łódce na Rio Negro
po obu stronach las deszczowy
nieprzenikniony jak tajemnice
kryjące się w naturze
zwykła liana potrafi napoić
dać otuchę rozbitkowi
inna zatopi umysł w amoku
jakże obie jesteśmy podobne
obie w oczekiwaniu
stoimy i kroczymy przez życie
z myślami ukrytymi
w korycie rzeki
i w podświadomości
zaniepokojona odbiciem
lustrzanego światła
odlatuje przecinając powietrze
szerokimi skrzydłami
znalazła inny punkt
na postój w swoim żywiole
Bożena Joanna
Październik 2024