skazany na niebyt
jedna litera zamienia mnie w potwora
nielubiany wyraz
nieprzyjemna konotacja
wolą spółgłoski dźwięczne
impresjoniści ujmowali mnie
w krajobrazach w słońcu i we mgle
chłopiec niesie na plecach
podarowałem mu złocistą czapę
z błyszczącym pomponem
zająłem miejsce w historii
białe plandeki na polach
ujęły urody rżyskom
zniknęły piękne konstrukcje
wzniesione w trudzie i znoju
maszyny skazały mnie na dożywocie
na wieczną rzeczy pamiątkę
pozostanę w kadrach
i na kolorowych płótnach
w sztukach plastycznych
ożywią mnie dni sierpniowe
na górskich halach
którym obce rozległe płaszczyzny
i na połoninach w Bieszczadach
moja i twoja nadzieja
sięgnijcie po powieść Elizy znad Niemna
stamtąd moje imię
wywyższony w annałach królewskich
nie zniknie choć lekko zniekształcone
szlachetczyzną omamione
panowie pną się w górę
a ja popadam w niebyt
pokonany przez postęp
ignorowany przez zielonych
mam jednak miejsce w herbarzu
Bożena Joanna
listopad 2022