parę smutnych skarpetek

kilka suchych kropel sumienia
kilka zatrzaśniętych na wieki powiek
zostało po tobie
pół twarzy której nie uzupełni
żadne światło
żadna predestynacja
co połknęła haczyk
zostało po tobie
paręnaście niedokończonych kroków
na poboczu serc
dwanaście gwałtownych wdechów
aby ukoić milczenie
proszę zanim cię dogonię
zgaś czarną świecę
u wezgłowia mojego łóżka
a zapal cień by drażnił twój czas
czas jest zbyt dumny
aby usiłować dogonić wieczność
pozostało mi po tobie
parę smutnych skarpetek
jak zwykle nie do pary
kilka zbyt prędko spisanych wierszy
kilka łez sięgających nieba