najjaśniejsza noc
do mojego snu
odziany w przytulną rozpacz
przyozdobiony smutnym spojrzeniem
którego nie ukoi
najjaśniejsza w tym sezonie
noc
klęcząca pod ścianą
przeszłość nie pasuje do almanachu
naszych nietkniętych oddechów
do myśli
nie można ich wymówić
zwykłymi ustami
za dzisiejszym porankiem rozpościera się
krzywo przyszyty cień
otulam się wiarą że wystarczy
drobna pokuta
zmrok walczy z przedawnionym świtem
z ciepłem jesiennego poranka
o którym trudno marzyć
o jakim można bez ciszy
rozmawiać