Sze-la vie! - Część I. Preludium
Żyli chłopi z rękoma fest pracowitemi.
W pocie czoła trudzili się po noc od świtu
Lecz nie uświadczali własnego dobrobytu.
Owoc ciężkiej ich pracy był im zagrabiony
Aby spełniać kaprysy panów wywyższonych.
Ci panowie, choć z chłopem mowę współdzielili
Za wybrańców się mieli i chłopem gardzili.
Feudalnym uciskiem dręczyli swych kmieci,
Traktowali poddanych niby jakieś śmieci.
A w zamian za prawo do uprawy swej roli
Chłop zaprzężon był w kierat pańszczyzny-niewoli.
Pół tygodnia harując na roli szlacheckiej
Nie miał czasu się zająć nawet własnym dzieckiem.
Chłopskie dzieci do szkoły nigdy nie chadzały
I swych przodków wzorem alfabetu nie znały.
Dziedziczyły niedolę swych ojców i matek
W spadku otrzymywały głód i niedostatek.
Upokorzeń szlak wiódł przez całe pokolenia,
Próżno chłop wypatrywał widma wyzwolenia.
Upływały stulecia w ciągłym upodleniu.
Pańszczyźniani tyrali na bogatych leniów.
Feudalny system nie pozwalał na zmiany,
Wedle praw chłop do ziemi miał być przywiązany.
Życie pędził sobacze w ciemnocie i znoju
I dopiero w dniu śmierci zaznawał spokoju.
W karczmie się zgnębiony rab okowitą poił.
Żyd-gorzelnik miedziaki z lichej sakwy doił.
Cóż, z gehenny swej nie znał chłop drogi ucieczki.
W wódce smutki swe topił biedak - i w modlitwie.
Pleban rajskim przebytem tumanił owieczki.
Łudził kapłan zbawieniem za wytrwałość w bitwie.
Walką bowiem zaciętą życie chłopskie było.
Chciał na Raj zasłużyć nim stanie nad mogiłą.
Pan Niebieski w Niebiosach i pan ziemski w dworze
Mieli trzymać w ryzach żywiciela, co orze.
"Władza dana przez Boga!" - tak głoszą kazania.
"Władzy strzeż się sprzeciwiać! Panom masz się kłaniać!"
Proboszcz wraz z feudałem zgraną byli paczką.
Posłuszeństwo, zabobon wpajali prostaczkom.
Chłop - niczym zwierzę - czuł się inwentarza częścią.
Szlachcic nad nim sprawował władzę twardą pięścią.
Karać mógł go surowo i według uznania.
Nie mógł sługa do sądu wnosić odwołania.
Gdy się chłop nie chciał kajać, gdy gniewem zapłonął
Wtedy mu karę chłosty wymierzał ekonom.
Batem łoił dotkliwie, nieraz bez umiaru
Pozbawiając bitego najwyższego daru.
Śmiercią się zwykło kończyć przesadzone bicie,
Lecz któż przejął się w świecie marnym chłopskim życiem?
Tak się żyło w Galicji - smętnie, bez nadziei
Pod podeszwą szlachcica, Żyda, kaznodziei...