Tempo!
Obracam pokrętło.
Podkręcam tempo.
Czas w mig umyka!
Młodość przemija...
Na to nie pozwolę!
Chwil słodycz spijam,
Wiedzion alkoholem.
Przemierzam szosy kręte wiraże
Mechanicznym mustangiem z mych chłopięcych marzeń.
- Gaz do dechy! - woła wesoła kompania.
Dzisiaj precz odrzucamy swe zahamowania.
Wiatr włosy rozwiewa przez szyby otwarte.
Szos panicze zrywają schematy utarte!
Gdy z głośników płyną muzy basy tęgie,
Czuje się w sercach młodych wolność i potęgę!
Śmiechy dziewcząt wprawiają mnie w nastrój iście błogi...
Niechaj miejsca ustąpią nam zawalidrogi!
Pewnym ruchem dłoni najwyższy bieg wbijam.
Nudnych safandułów z pogardą wymijam!
Tempo!
Allegro!
Presto!
Nagle przed oczyma obraz się rozmywa...
Kierownicę bezwolnie dłoń w prawo porywa!
Traci grunt pod kołami rączy mój wehikuł!
W drzewo wpada z impetem wśród strwożonych ryków!
Wrzask!
Huk!
Tempo – stop!
Bezładna, chaotyczna masa krwi, drewna i stali.
Wycie syren karetek spieszących z oddali...
Widok ten żałosny dla ludzkiego oka
Dusza moja młoda ogląda z wysoka...