tam gdzie odwiedza mnie cisza
czasem trzeba odejść, by nikt nie zakłócał spokoju
maki rozczerwieniły łany zbóż
jeszcze nierozwinięte ziarenka w kłosach
lekko kołysze wiatr unosi się zapach po burzy
na trawach krople drżą
i nam daleko do siebie
chodź mówią... o nas... są jak ziarenka maków...
tu mi bliżej do pól, gdzie skowronki uwerturę wznoszą w niebiosa
odejść w lazury oczy wpatrzone
Wolna wkoło przestrzeń i bosą stopę w rosach zanurzać nikt nie zabroni pobiegać
motyle skrzydła nad głową
nikt nie zabroni z nimi pofrunąć
nie jesteś mi bliski ograniczasz mi swobody
okrążasz swym rozgałęzionym bluszczem, on truje powietrze
błogi spokój w codziennej wędrówce
gdzie ludzie z daleka pozdrawiają na dzień dobry
twój pociąg odjechał zasypiam uspokojona