DESZCZ
Deszcz o szyby bębni monotonnie,
Jakby staccatto ktoś grał na pianinie
Czy coś śpiewa? O czymś mówi do mnie?
Nie wiem. Szepcze...szemrze... płynie...
Płacze... Płaczę razem z deszczem...
Nostalgia, piętnem bólu moją duszę znaczy
I już nie pojmuję, kim jestem? Czym jestem?
Fontanną łez? Kałużą smutku? Kroplą rozpaczy?
Deszcz przywołuje dawne wspomnienia,
Mgliste obrazy na mokrym szkle
Budzi tęsknoty, gasi marzenia,
Żałość rozsiewa po serca dnie
Kogoś kochałam, lecz odszedł bez słowa
Za kimś tęskniłam, zerwana umowa
I serce krwawiło, nieszczęsne, rozdarte
I wszystkie nadzieje na strzępy podarte
Czarna procesja szła drogą rozstania
Trębacz nad grobem grał pieśń pożegnania
I dusza zgnębiona z boleści pękała
I z oczu łza ciężka, samotnie spływała
I szpital pamiętam... i białe posłania,
I łyse kobiety... ich nieme błagania...
Strzęp iskier nadziei... modlitwy w mroku
I zapach śmierci... węszącej wokół
Deszcz o szyby bębni monotonnie,
Jakby staccatto ktoś grał na pianinie
Czy coś śpiewa? O czymś mówi do mnie?
Nie wiem. Cichy szept w strugach wody ginie...