Feniks
W jednej chwili cały świat,
Trzymany w mych ramionach
Zamienił się w pustą przestrzeń.
Wszystkie obietnice, przysięgi
Przestały mieć znaczenie.
Słowa „na zawsze”
Ustąpiły miejsca słowu „żegnaj”.
Nie ma już „nas”,
Jestem tylko „ja” albo „ty”.
Łzy płyną częściej,
Gdyż nikt już nie zbiera ich z policzka.
Dłoń zapomina ciepła drugiej.
Wysiadając z autobusu zapominam,
Że nikt tam na mnie już nie czeka.
Uczę się żyć na nowo,
Wyrzucam dawne przyzwyczajenia
Robiąc miejsce nowym.
Wychodząc z autobusu
Nie czekam na nikogo,
Sama idę przez życie.
Nie brak mi ciepła twojej dłoni.
Już nie płacze prawie wcale,
Sama ocieram swoje łzy.
Nie ma obietnic do złamania.
W rękach trzymam teraz własne szczęście.
Ty wróciłeś.