Prawie bajka
Żyło dziewczę co walczyło z potworami
Potwór smutku, samotności, niekochania
Potwór lęku co bez przerwy za nią ganiał.
Chociaż dziewczę nic nikomu nie szkodziło
Było ciche, jakby wcale go nie było
Nie znalazło ani kszty porozumienia
Życie stale zdawało jej cierpienia.
Dziewczę Boga wciąż prosiło niczym brata
By je zabrał i uwolnił z tego świata
Lecz Bóg został niewzruszony gdyż miał plany
Z czasem w małej nastąpiły pewne zmiany
Uzbrojona w piękny uśmiech, mocne słowa
Szła przez życie i na wszystko już gotowa
Tam by doszła gdzie by tylko iść zechciała
Lecz upadła bo się wszystka wyczerpała.
I usiadła i płakała znów ta sama
Bo kamuflaż to nie była żadna zmiana
I obrazy tak żałosne przed oczami
Patrzy w siebie, świat zewnętrzny już nie mami
I przejrzała się dziewczynka w swojej duszy
W oczach ludzi wie, że więcej już nie musi
Niczym fiołek zakwitnęła gdzieś na boku
I od siebie nie odwróci więcej wzroku.
Chociaż bajka ta dobiega właśnie końca
Fiołek kwitnie odwrócony wciąż do słońca
Nie obchodzą go magnolie ani róże
I niestraszne mu wichury ani burze.
Zachwycony swym fioletem i wolnością
Na świat patrzy ze spokojem i miłością.