SŁOŃ A SPRAWA POEZJI
Przysłoniła im prawdziwe życie
Postrzegają się jak boskich wybrańców
Zatracili się w samozachwycie.
Są gotowi bronić jej
Do ostatniego tchu
Niech no tylko ktoś skrzywi się
Od razu jawi się jako wróg.
Wszędzie dostrzegają poezję
Nawet w warkocie wiertarki
Choć tak naprawdę uszy więdną
Znajdują w nim sonety Petrarki.
Jak Grochowiaka poezja
Brzmi stukot chochlą o rynnę,
Białoszewskiego finezja
Czy Norwidowski Promethidion.
Słoń a sprawa poezji
Dochodzi rzecz do absurdu
Siedzi taki delikwent
I pała żądzą mordu.
Warszawa, 4.05.2025