Auto i wstrzymany wyjazd
(parafraza bajki A.Mickiewicza Lis i Kozioł)
Jużem na parkingu, już witam się z Oplem,
Odpalam i nagle w silniku zawyło
I nie zasprzęgliło.
Co tu robić? Wszystko spakowane.
I czasu mam mało… Zdarzenie okropne!
Klęska! Dzisiaj nie wyruszę!
Kłopot mam srogi.
Ratuj Boże Drogi!
Problem trudny i nigdzie nie widzę ratunku.
Postaw się więc teraz w moim położeniu!
Każdy tu chyba załamałby dłonie
Drapiąc się w skronie,
Wołając gromu z frasunku.
Ja wszak myślę o ratunku.
Wiem, że rozpaczać jest to zło przydawać do zła,
Stojąc przed nowym zadaniem
Nie robię teraz miny ofiarnego kozła,
Spokojnie spoglądam na nie.
Żonę pocieszyłem trochę
I tak sam do siebie szepcę:
‘Wiadomo, jakoś to przeżyję!
Dzisiaj chyba się napiję?”
Rozpaczać nie zamierzam i rozpaczać nie chcę.
Bywa. Uspokajam Zochę.
Naprawa!
Ot, i skończona sprawa!
Wyjazd przełożymy. Jak już rzekłem – przeżyję.
Ostatecznie to wszystko przedłuży się – wiemy -
I znów pomkniemy.
Upały przeczekamy w naszym mieście Łodzi.
Zmiana planu nie zaszkodzi.
Bogumił Pijanowski
29.06.2019 r.