*Uncja żalu
Gdy słońce wrzesień w październik zaklina,
chłodny poranek zaczyna się w jesień ubierać.
Przemijanie...
jak jesienne, niespełnione marzenia.
Zaklęty w szeptach czas,
niczym snycerz porysował czoło
i nie pozwala zapomnieć.
Ogarnięta lękiem... żałuję,
przepraszam...
Boże - moim grzechem było pragnienie
miłości.
Jak zbłąkane ptaki myśli rudozłote...
Na płonących drzewach, rdzawe liście,
a między palcami cynamonowe cienie,
ciszą spadają na podłogę.