*Moja litania
Wiatr zagrał na witkach wierzby
Kyrie eleison.
ptaki mu zawtórowały.
Maj czcił Maryję.
Dzieciaki, ( a było ich sporo)
siedziały, pod przydrożnym krzyżem
na trawie,
splatając wianki
z mlecza, Kyrie i zdrowasiek.
To ciągle trwa...
siedzę w bujanym fotelu,
(nie mogę już na trawie)
i śpiewam sercem.
Matko mojego dzieciństwa
ukwiecona wiankami
z polnych kwiatów.
Matko pasących krowy,
(wolałam, niż plewić buraki)
Matko nieszczęśliwych miłości,
(zawsze źle lokowałam swoje uczucia)
Matko samotnie wychowujących dzieci,
(nie było przy mnie opiekuna Józefa)
Matko
tych co nie maja szczęścia;
oszukanych, samotnych,
którym wszystko nie tak...
Matko najlepsza bo dająca nadzieje,
módl się za nami.
To moja litania.
Wiatr ucichł, zamilkły ptaki.