Idzie nowe
jakby dopiero ktoś wstał
i wyszedł
jeszcze się toczy
kłębek po podłodze
jak pies wierny przy nodze
snuje się mgiełką
zapach lawendy suszonej
i parzonych ziółek
a przecież przed chwilą
odeszła skromna staruszka
tak cicho jak jej czas
pozostał po niej wianek
ślubny z mirtu zasuszony
czajnik z gwizdkiem
kilka zdjęć pomiętych
i grzechotka wnuczka
puste mieszkanie
zaraz ktoś zajmie
wyrzuci graty stare
fotel bujany
co się nie kołysze
z zapadniętym siedzeniem
starej wełny kłębek
leżący na podłodze
zaplątany w kurzu przy nodze
połamany wianek ziela
i czajnik bez gwizdka
co się podział gdzieś
a nawet paczkę pomiętych zdjęć
ziółek parzyć nie ma po co
gdy pigułki na szczęście
znajdą miejsce w apteczce
a zapachem lawendy
odświeżacz niech pluje