hipnoza
orkiestra jeszcze nie gra pełnym głosem
rzewne nutki kłębią się w powietrzu
pierwsze pary suną jak we mgle
hipnotyzuję spojrzeniem męską twarz
ruchy warg przyciągają odmienne bieguny
wpadam w amok zbliż się do mnie szepczę
ten jeden jedyny raz błagam o litość
nie jestem ani piękna ani zwiewna jak baletnica
pragnę wznieść się w ulotną krainę choćby na chwilę
obserwuję parkiet okiem obiektywu jak kadr
w zwolnionym tempie na szerokim ekranie
szarmancko podajesz dłoń obejmujesz lekko w pasie
płyniemy po sali jak dwa zagubione łabędzie
mkniemy na fali za muzyką byle dalej od brzegu
przyspieszone tętno stykają się nasze ciała
ostatnie takty emocje sięgają zenitu
dźwięki opadają mocnym akordem
czuję się jak na rozbujanej huśtawce
tracę równowagę z trudem oddycham
trzymasz mnie mocno w ramionach
w tańcach latynoskich balansujemy biodrami
kokietujemy wzrokiem kradniemy pocałunki
w obrotach lecę w przestworza za marzeniem
odprawiamy to odwieczne misterium
praprzodkowie odkryli plątaninę kroków
przy ognisku potrząsając tamburynem
ciepły baryton wyszeptane czułe słówka
koją jak melodia z wiatru pola łąki lasu
Bożena Joanna
Luty 2021