daktyle
panuje tłok w wodnej przestrzeni
jak okiem sięgnąć kolorowe łódki
stoją nieruchomo jak statki na redzie
nim port otworzy swoje podwoje
myślę o kaczkach w Ogrodzie Saskim
oblegających trawniki w oczekiwaniu
przepychają się podobnie do źródła
ale po pokarm nie dla ochłody
Retiro przecina szosa w połowie
rzędem ustawione samochody
z niedomkniętymi oknami
szalona beztroska sjesta trwa
ścieżki wyściełane daktylami
pochylam się i biorę do ręki
jak największy skarb
świąteczne dodatki
nieznajomi patrzą ze zgrozą
prowadzą do tabliczki
czuję się nieswojo
łatwo popełnić gafę
wysyp daktyli jesienną porą
tam gdzie palmy przewyższają
tradycyjny drzewostan lipy
dęby kasztanowce nie szokuje
klimat nie służy tradycyjnym owocom
co krok ostrzeżenia w mieście
daktyle nie są ucztą dla podniebienia
deptane pestki trzaskają pod butami
tę szkodliwą substancję zachowałam
przez kilka lat leżały w kompotierce
pozostała tylko pestka o konsystencji kamienia
pamiątka gratisowa
cytrusy rosną na ulicach
jak dzikie mirabelki
nęcą wzrok kolorem
są jak dziczki w starym ogrodzie
lekcja przyrody w wędrówce
po hiszpańskich szlakach
Bożena Joanna
kwiecień 2023