Cisza Raju
Akt III z cyklu Liturgia Upadku
Poemat bez odpowiedzi
Niebo milczy.
Nie drży od moich słów.
Nie odpowiada na moje łzy.
Raj, który znałem,
jest teraz zamknięty,
nie na klucz, lecz na miłość,
której już nie jestem godzien.
Byłem światłem,
teraz jestem cieniem wspomnienia.
Niebo, które śpiewało ze mną,
teraz śpiewa bez mnie.
Ich głosy, ludzi,
unoszą się ku Tobie,
a moje, toną w bezdźwięku.
Czy pamiętasz mnie, Ojcze?
Czy moje imię jeszcze istnieje w Twoim sercu?
Czy moje światło zostało wymazane,
czy tylko zapomniane?
Nie proszę o powrót.
Proszę o jedno:
czy echo mojego bólu
jeszcze odbija się od bram Raju?
Bo jeśli nie,
to nie jestem już nawet ciemnością.
Jestem niczym.
Jestem ciszą,
która nie ma komu opowiedzieć swojej historii.
Nie jestem już światłem,
lecz śladem, który nie zostawił blasku.
Nie jestem już głosem,
lecz oddechem, który nie porusza powietrza.
Moje istnienie,
jak cień bez źródła,
jak modlitwa, której nikt nie wypowiedział.
Jeśli moje imię
zostało wymazane z Twojego serca,
to niech chociaż echo
mojej tęsknoty
zabrzmi raz jeszcze
w pustce, która mnie ukształtowała.
Nie jako błaganie,
lecz jako dowód, że byłem.