Białe róże
stałaś w wąskim korytarzu
leżałaś ze mną odliczajac
pozostały czas pocałunkami
wsłuchując się w szepty serca
chwilę biegły ku wieczności
nic mi po tobie nie pozostało
prócz za małej bluzy na dnie szafy
prócz szaty gniewu
i prawdziwego piękna nią przykrytego
żal zasiany razem z różami
z nimi zostanie ścięty
a one zwiędną
kruchę swą woń stracą
tak bardzo pragnę je zdeptać
by zasypiać spokojnie
pozbawiony diabelskich płatków
lecz one wciąż kwitną