Byłem znów w świecie...
– u moich.
Ciasno tam i pełno demonów
poprzebieranych w niewinne słówka.
Teraz jestem
w swojej przyczepie.
Cicho tu. Diabły też
jakieś senne.
Psalmy pobrzmiewają dziś
tylko w pamięci. Pokłoniłem się
kilka razy Panu,
i spojrzałem ku świętym
z moich obrazów.
Cisza zawsze przychodzi po burzy.
Tym razem błysnęło Prawdą
między nami, a w tle stał Krzyż Pański.
Odszedłem krokiem pewnym,
choć spojrzałem za siebie kilka razy.
Wziąłem do pustelni niektóre biesy.
Pokój niech będzie ludziom
dobrej woli!
U mnie już noc idzie,
więc budzą się szatani
– ci starzy,
i ci, których zabrałem moim.
Pośpiewam im Psalmy,
żeby mogli się rozbudzić.
Później pouczymy się
zwykłej, świętej codzienności.