O Marianie
- Jam Marian - mechanik z Czarnolasu.
Znanym, co trunki pije od czasu do czasu.
- Po cóż tak pijesz, Marianie?
- Boć waćpanna panna
I szkoda waćpanny,
Żeś sama, smutniusieńka
Jako ptaszek ranny.
Jam chłop, ale czuły
I tego widoku oko moje
Nijak znieść nie może,
Więc piję - o zmroku.
Ale i za dnia, kiedy o tym wspomnę,
Taka litość ogarnia
I przejęcie wielkie,
Że idę do warsztatu
I biorę butelkę.
A że i ja samiuśki,
I nie mam kontroli,
To ciągnę do wieczora.
Trochę głowa boli...
To potem lekarstwa, jedna
Dwie kropelki,
Żeby nikt się nie zmylił,
Z tej samej butelki!
A waćpanna dlaczego zadaje pytanie?
- Ze smutku wielkiego, Marianie!
Panie! Mościpanie!
- Jam chłop - ba mechanik.
Nie pan, nie mościpan!
Do nauki nieśpieszny,
Książek ja nie czytam.
Ale bentleya złożę
I koło wymienię...
A nie obrazi się panna?
Mam takie pragnienie...
- Wody dać ci, Marianie?
Jakież to życzenie?
- Pragnę tylko zapytać...
(A na ośmielenie - kropelka
Jedna, mała, może z dwie kropelki.)
- A cóż ty znów Marianie
Sięgasz po butelki?
- A już tam, upał może...
Waćpanna źle widzi!
- Oj ja dobrze pojmuję,
Niech Marian się wstydzi!
Jam waćpanem przejęta!
- Tak? I ja waćpanną!
I dostał znów dziś Marian litanię poranną.
Chciał zapytać, nie pytał,
W warsztacie przesiedział.
Bo pan Marian był chytry
I dokładnie wiedział...
***Krystyna Szmygiel***