Warnijo mojó
W Niydziela Zielgónocno brok na psiónto wstoć i nad strugam łobmyć licecki.
Wygłóndo sia tedy śwyże jewora listecki.
I potam zdójrzyć na msze.
Baczanie tlo mieć- na niebzie baranki szli, czy ni? Szczajście latoś, że hej!
- "Wodó cisto, łobmywosz rozmajite korzania, łobmyj i am".
Ziosna ze słónkam w łókna zaglónda,
nie żol z rena z wyra sia zwlec,
tlo z ptaszkami spsiywać to ziam
-""Chto nie zgniły, tamu Pan Bóg mniły,
jek sia reno wstowo, tlo zdrozie i psiankno dowo.
W Niedzielę Wielkanocną o świcie trzeba wstać, nad rzeczką twarz umyć.
Piękno i młodość jak jaworzyny zew.
I baranki po niebie płynące zauważyć,
do góry szczęściem cały rok w chmury.
Hej!
- "Wodo kryształowa, obmywasz wszelkie korzenie, obmyj i mnie."
- "Obmyj mnie ochrzczonej Bogu poleconej".
Wiosna ze słońcem w okna zagląda.
Nic tylko wstawać i z ptakami śpiewać, to wiem.
- "Kto nie leniwy, temu Pan Bóg miły,
- "Kto rano wstaje, temu urodę i zdrowie daje".
A potem ściąć zwyczaje- jak las.
Wokół tysiące drzazg.
Tli się w sercu jeszcze- ostatni blask.