W ogrodzie życia
Niepozorny, całkiem nieduży
Smukłe różyczka łodygi miała
Wdziękiem i barwą królowała
Różyczka w ogrodzie samotnie stała
Na zimnym wietrze cała się chwiała
Chociaż jej łodygi kwieciem ozdobione
To życie miłością nie było wypełnione
Chociaż ogród chwasty zarastały
To klomb gdzie rosła, chociaż mały,
Wyróżniał różę, co rosła ochoczo
Bo lśniła blaskiem, dokoła uroczo
Stała samotnie pośrodku ogrodu
Wokół las chwastów wyrósł za młodu
Jej szlachetne piękno i radosne serce
Rzucane na wietrze było w poniewierce
Też chciała, by się nią ktoś zachwycił
By rąbka miłości szczerej użyczył
Stałaby tak smutno do dzisiejszego dnia,
Gdyby nie los szczęścia, co polem gna
Przybył do ogrodu wędrowiec młody
Co szukał dla serca miłości i zgody
Zamieszkał w domku starego ogrodnika
Ponurość w ogrodzie od razu znika
Oczyścił ogród, staw i rabaty
Z wdzięcznością zakwitły wszystkie kwiaty
Od tamtej pory, gdy wiatr leciutko rozdziera ciszę,
Róża z wdziękiem radośnie się kołysze
Ogrodnik kochał listeczki różane
Były wszystkim dla niego takie kochane
I gdy na ławce wieczorami siadał,
Piękne rymy o swej róży układał
Wieczorami na ławce w ogrodzie zasiadał
Słuchał śpiewu słowika co do snu się układał
Oglądał nocne niebo, gwiazdy spadające
Rechotu żab opodal gdzieś na łące
Lecz wszystko co piękne to kiedyś mija,
Tak smutek jak i radość kiedyś przemija
Ogród odwiedził panicz dość młody
Nie brakło chłopcu męstwa ni urody
Obchodzi ogród powoli dokoła
Lecz ogrodnika wcale nie woła
Doszedł do klombu, do pięknej róży
Nie bacząc na to, że świat komuś zburzy
Pościnał kwiaty, w bukiet ułożył
Z uśmiechem na ustach do torby włożył
Dosiadł wnet żwawo swego rumaka
Do swego dworu zaraz pomyka
Gościńcem ruszył omijając drzewa
Radość ze zdobyczy serce mu rozgrzewa
Przed swym pałacem z konia zeskoczył
Sięgnął po róże co do siodła przytroczył
Wszedł dumnie potem wprost do salonu
Kazał kwiaty włożyć do złotego wazonu
Różyczkom ta zmiana się podobała
Takiego widoku jeszcze nie miała
Codziennie bale się odbywały
Wszystkie oczy ją podziwiały
Cudownie miała w złotym wazonie
Mówiono zawsze tylko prawie o niej
Lecz wszystko co piękne skończyć się musi
I w złotym wazonie róża się dusi
Do życia potrzebna jest inna woda
Zmieniła się naszej różyczce uroda
I gdy już listki trochę poczerniały
Czerwone płatki wnet pospadały
Nie cieszył się już nikt róży urodą
Zatęskniła ona za ogrodową wodą
W każdym z nas żyje nasza dusza
Tak w kwiatach dusza się też porusza
Wróciła dusza różyczki do ogrodu
Gdzie rosła wśród kwiatów za młodu
Tam już z korzenia nowe pędy wyrosły
Kwiatowe pączki w niebo wyniosły
By znów zakwitnąć i oczy nacieszyć
Być może serce ogrodnika ucieszyć
Lecz drzwi do domku były zamknięte
Okienko małe tylko niedomknięte
Które leciutko wietrzyk poruszał
Firankę w oknie do lotu zmuszał
Ogrodnik wrócił wieczorem do domu
Trzymając rękę w kieszeni po kryjomu
Chował tam skarb dla siebie nieduży
Były to listeczki swej kochanej róży
Gdy nazajutrz przeszedł obok rabaty
Oczy jego ujrzały przepiękne kwiaty
To róża dla niego teraz rozkwitała
Była piękna, chociaż jeszcze mała