Medytacja
MEDYTACJA O CIENIU
„Mam cień mój własny mocą przyrodzenia,
Nigdym mojego nie wyzbył się cienia.”
Wiersz von Chamisso – poety znanego,
Głęboką treścią w strofach znaczonego
Prawdę sensowną światu przekazuje,
Mówi, jak mocno człowieka związuje
Siła nieznana, co ignorowana
Jest przez człowieka i niedoceniana.
Siły tej człowiek poznać nie próbuje,
A że jej nie zna, więc ją ignoruje.
Nie wiąże faktów z życia swego branych,
Z przeznaczeniami w losach kodowanych.
Cień tu symbolem, cień nie ma znaczenia,
Siły kosmiczne są tu do zgłębienia.
Ja w cień swój wierzę, chciałem się go pozbyć,
Nie potrafiłem, zawsze muszę z nim być.
Nie odstępuje mnie nigdy na chwilę,
Wciąż jest on przy mnie – traktuję go mile.
Czasem jest ciężarem, złoszczę się na niego,
Czasem jest przyczyną zdarzenia przykrego,
Czasem do radości potrafi nakłonić,
Czasem – co zdobyłem potrafi roztrwonić.
Wciąż mnie odzwierciedla, kształty moje bierze.
W silną więź psychiczną między nami wierzę.
Czy mogę się pozbyć wartownika mego,
Przez siły jasności mi przeznaczonego?
Mogę stanąć w cieniu o większym rozmiarze,
Wtedy cień mój schowam, a światu pokażę
To, co nie jest moje, co z innego cienia,
Z czym nie mam zgodności, a tylko złudzenia.
Nie chcę tych korzyści, nie chcę się zasłaniać,
Cieniami cudzymi w oczy światu kłamać.
Mogę też być w ciemni, gdzie światła nie będzie,
Lecz, co wtedy zdziałam, to bez sensu będzie.
Ale mam też sposób – nie chcę tego skrywać;
Potrafię cień zmieniać, kształt mu nakazywać
Zgodnie z moją wolą, choć nie zawsze w pełni,
Przekształcać go mogę, niech służbę swą pełni.
Z pomocą natury, gdy słońce w zenicie,
Cień mój się przykurcza prawie całkowicie,
A gdy słońce wstaje lub jest w schyłku drogi,
Wtedy cień jest długi, lecz wciąż trzyma nogi.
Pozbyć się nie mogę tego towarzysza,
Oddanego szczerze, od światła przybysza.
Jeżeli jest długi, potencjał zgromadzi,
Gotowy mi pomóc, w słabości poradzi.
Mogę więc poczekać do słońca w zachodzie
I wtedy zadziałać, będąc z cieniem w zgodzie.
Gdy nic dać nie muszę – poczekam zenitu,
Kiedy cień skurczony nie da mi profitu.
Cień jest często źródłem strapienia mojego:
Czy to on jest moim, czy ja jestem jego?
Czy to, co ja robię cień mój nie wytwarza,
A ciało fizyczne posłusznie powtarza?
Kto tu jest zależny, kto z kim jest związany,
Jakimi siłami jestem uwikłany?
Czy mą osobowość mam w ciele czy w cieniu?
Kto będzie poniżon, a kto w wywyższeniu?
Czy tego, co czynię i jak postępuję
Osobowość cienia mi nie nakazuje?
W głowie się pojawia przemyśleń potrzeba:
Czy liczyć się z cieniem, czy cenić go trzeba?
Jak duch ma cień w ciele, ciało sił zeń bierze,
Tak ciało cień rzuca, cień z ciała sił bierze.
Zwiewnym tchnieniem ciała jest w tym ziemskim bycie,
Wtedy cień się traci, gdy traci się życie.