Szkoda gadać
by ciosem kiedyś zwyczajnie zaznać w problemach
stanu, w którym Ona ciąży, więc lepiej się z Niej pozbierać;
Trwać w bólu, gdy pora skończyć tę depresję we wspomnieniach
I zostawić bez słowa tych, co bez niej żyć nie mogą;
Żywot sprawi że podczas krzywd obejmę w zwycięstwo los
i zacznę żyć na nowo już bez Miłości u boku
by w Prawdzie wymarzoną służbę wyprosić znów Bogu
Tylko On to wszystko ogarnia, czego człowiek nie zdoła
wszystko to co było zostawiam, więc podnoszę się z kolan;
By dorosnąć szybko do zmian - wraz ze sobą, dzień w dzień sprostam
z blizną domknąć myślą rozdział, jak feromon przez terror pchał
Moją odskocznią od problemów okazał się pomimo przejść kościół
to wgłąb podniosło mocno mnie znów - choć jak na tę mdłą ironię losu
mógłbym uznać, że szkoda gadać, ale chcę sobie pomagać;
Póki tu wstaję co dnia, mam zajawkę się podnieść od rana